pogodny, grudniowy poranek - promienie słońca przemykające po ulicach Warszawy, śnieg skrzypiący pod nogami, mróz lekko podszczypujący nos i policzki...
w takie dni zima mi niestraszna.
taki koniec świata mógłby być codziennie.
połączenie moich nieudolnie przelanych na papier myśli oraz trwającej od dziecka pasji fotografowania
namiętne fotografowanie - to zaklinanie. chęć przywołania drogich nieobecnych. chęć zatrzymania czasu. ba! chęć zawrócenia rzeki z drogi. nasze najczulsze fotografie, to są małe czarownice. zdarza się nam przeglądać je przed samym zaśnięciem i po takim seansie przychodzą w nocy nasi kochani i niekochani, i całują nas, i przebaczają nam wszystko, i my im przebaczamy.
agnieszka osiecka – na początku był negatyw
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz